czwartek, 9 maja 2013

Jak u mnie...

Szczerze przyznam, że nie ma czym się chwalić. Miałam teraz 2 tygodnie wolnego dzięki maturom, ale nie za dużo zrobiła w kierunku dążenia do idealnej figury. Cały czas jakieś imprezy  goście, nocowania u koleżanek. Nocne podjadanie. Zamówienie pizzy o 22.00, cały czas słodycze koło Ciebie, pełno ciast, ciasteczek, czekoladek. TAK ZŁAMAŁAM SIĘ I JADŁAM TE PYSZNOŚCI. Nie jestem z siebie dumna, ale poprawiam się od poniedziałku. Zauważyłam, że jak siedzę w domu to ciężej mi się zabrać za ćwiczenia i przestrzeganie diety. Szkoła wprowadza mi pewien rygor, który mnie mobilizuje. Pewnie się zastanawiacie czemu powracam do diety dopiero od poniedziałku, a nie od dziś, tak jak pisałam, że nie można niczego odkładać. Tylko, że ja już wiem, że ten weekend mam jeszcze wielkie obżarstwo. Jutro wychodzę ze znajomymi, w sobotę idziemy do cioci, a w niedziele na przyjęcie. Ale obiecuje sobie i wam, że od poniedziałku wszystko wraca do normy i moja dieta, będzie miała swój come back. Mam nadzieje  że Wam idzie lepiej niż mi. :)

1 komentarz:

  1. No i jak tam? :)
    Miałaś się odchudzać, a my czekamy na posty ;))

    OdpowiedzUsuń